Może przesadzam, ale ja naprawdę uwielbiam tego faceta. Nie tylko na boisku, ale również w wywiadach. Szczery, otwarty, pozytywny, normalny.
Kapitan, to brzmi dumnie!
- Czy brązowy medal igrzysk olimpijskich dla pana i pańskich kolegów był sporym zaskoczeniem?
Michał Łasko: We Włoszech panowała opinia, że nie jesteśmy w stanie nawiązać do wspaniałych tradycji. Ale przygotowywaliśmy się w ciszy i spokoju, a trener Mauro Berruto dokonał przewartościowania zespołu. Moim zdaniem dokonaliśmy dużego wyczynu, bo włoska ekipa nie była stawiana w gronie kandydatów do medalu.
- Na inaugurację przegraliście jednak w dość kiepskim stylu z biało-czerwonymi...
Michał Łasko: Liczy się końcowy efekt, po turnieju olimpijskim natychmiast wyrzuciłem z pamięci to spotkanie. Dobrze zagraliśmy dwie najważniejsze potyczki: z USA oraz z Bułgarią o brąz. Natomiast nadal nie mogę się pogodzić, że Brazylijczycy tak mocno zlali nas w półfinale, choć porażki są wkalkulowane w nasz sportowy życiorys. Chyba, że za cztery lata, jak dotrwam i zdobędziemy złoto w Rio, to może o tym zapomnę. Sukcesy sportowe są wpisane w moją rodzinę, więc gdy przywiozłem brąz, wszyscy się cieszyli i gratulowali. Przypomnę jednak, że tata Lech jest o dwie półki wyżej, bo ma złoto olimpijskie.
- Była okazja wypocząć po igrzyskach?
Michał Łasko: Miałem zaledwie dwa dni wolnego, bo moja narzeczona Milena (Stacchotti – przyp. red.) rozpoczęła treningi w Dąbrowie Górniczej i przyjechałem razem z nią. Ona dopiero teraz poznaje tutejsze realia i nie chciałem, by czuła się samotnie i borykała z wieloma problemami dnia codziennego. We dwójkę zdecydowanie raźniej i... przyjemniej.
- Zamieszkaliście w Katowicach. Czy to był świadomy wybór?
Michał Łasko: Tak, z punktu logistycznego najlepszy. Mieszkamy niedaleko drogi szybkiego ruchu i oboje możemy swobodnie przemieszczać się do pracy. Wybraliśmy „złoty środek″.
- Kapitan to brzmi dumnie...
Michał Łasko: Chyba już jestem tak stary, że uznano, iż ta funkcja należy mi się z racji wieku (śmiech). Postaram się z niej wywiązać jak najlepiej ku zadowoleniu wszystkich. Nie będę ukrywał, że mam satysfakcję, że wszyscy darzą mnie zaufaniem.
- Jak ocenia pan „nową″ ekipę Jastrzębskiego Węgla? Jest lepsza od poprzedniej?
Michał Łasko: Mamy silny zespół, którego trzon pozostał. Nastąpiły korekty w składzie, ale wynikające z potrzeby chwili. W poprzednim sezonie w Jastrzębiu zmieniło się wszystko: trener, zawodnicy i nim „złapaliśmy″ właściwy rytm, upłynęło kilka miesięcy. Występ w klubowych mistrzostwach świata to osobny rozdział, tam wystąpiliśmy na fali entuzjazmu. Teraz jest inaczej. Mamy więcej czasu na przygotowania i możemy doskonalić taktykę. Wierzę, że będzie zdecydowanie lepiej. Środkowych bloku mamy chyba najsilniejszych w lidze, to niezwykle inteligentni zawodnicy, poradzą w sobie w najtrudniejszych sytuacjach. Trenera czeka trudny wybór. O przyjęcie również się nie martwię, bo Krzysiek Gierczyński jest doświadczonym zawodnikiem. O zaletach Michała Kubiaka mógłbym w nieskończoność. Przybył Mateo Martino, siatkarz obdarzony talentem i wiele już potrafiący. Byłoby dobrze gdyby Mateo szybko poznał podstawy języka polskiego, bo będzie mu zdecydowanie łatwiej. Libero Damian Wojtaszek to również wartościowy zawodnik.
- Rozgrywający Simon Tischer pojawił się jednak dopiero dwa dni temu...
Michał Łasko: To również, moim zdaniem, nie jest problem, bo do inauguracyjnego meczu pozostało jeszcze trochę czasu. Dobrzy fachowcy z branży szybko znajdują nić porozumienia (śmiech). Najważniejsze, że jesteśmy w komplecie i możemy już trenować na pełny gwizdek.
- W Jastrzębskim Węglu mówi się o...
Michał Łasko: Będziemy walczyć o złoto, bo tylko takie cele sobie stawiam. Mamy drużynę przygotowaną do tej walki!
- Czy sezon będzie się kręcił wokół czterech drużyn?
Michał Łasko: Pewnie tak, choć ich siła jest nieco zróżnicowana. Skra już nie będzie tym zespołem sprzed roku czy dwóch, kiedy wyraźnie dominowała. Oni grali przez kilka lat tym samym składem, ale teraz, nie wiem jak sobie poradzą bez Falaski, Kurka czy Możdżonka. To jednak ich zmartwienie. Resovia bez Grozera również straci na wartości. Pozostajemy my i ZAKSA, ale to wszystko okaże się podczas rozgrywek. Mamy również swoje ambicje w europejskich pucharach. Niemniej sezon będzie ciekawy i zapewne okraszony wieloma nieoczekiwanymi rozstrzygnięciami. Oby tylko kontuzje nas omijały.
Mamy swoje ambicje. I tego się trzymajmy!
W kolejce wywiady z Russellem Holmesem i Simonem Tischerem. Już niedługo na blogu :)
Zdjęcia pochodzą ze strony volleywood.net. Nie wiem co oni biorą, ale musi być dobre.
Zdjęcia są mega! Już wcześniej je widziałem :) Cieszę się, że Michał został w Jastrzębiu, a co za tym idzie w Polsce. Bardzo dobry zawodnik, genialny ma boisku i fantastyczny człowiek poza nim! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńzdjcia są genialne ; )
OdpowiedzUsuńwybiera się może ktoś do jastrzębia? - w sumie fajna sprawa xd
Dziwię się, że Michała nie kuszą propozycje gry w innych, zagranicznych klubach. A takowe na pewno są ! Nie oszukujmy się, jest to zawodnik stabilny w ataku, z siłą w ręce. No i spore doświadczenie.
OdpowiedzUsuńOczywiście, Jastrzębski to do dobry klub, stabilny finansowo. Natomiast wydaję mi się, że Michał nie bez powodu kurczowo trzyma się w Polsce. Po prostu, On lubi grać w Naszym kraju. Do tego jego dziewczyna grająca w Dąbrowie. Ten klub chyba jest dla Niego stworzony haha :)
Pozdrawiam !
Dziewczyna w Dąbrowie to efekt Michała w Jastrzębiu ;-)
UsuńNo cóż, Michał jest moim zdaniem aktualnie jednym z najlepszych atakujących na świecie. Nie wiem dlaczego wybrał Jastrzębski Węgiel. Nie wnikam, tylko się cieszę, póki jest z czego.
Haha to ostatnie zdjęcie jest dobre! :D
OdpowiedzUsuńWejść na mecz bezpłatnie to nie lada gratka! Trzeba się umieć pchać- dokładnie :)
Dwa Michały ;D
OdpowiedzUsuńhahahah, genialne zdjęcia i fajny wywiad ;d.
OdpowiedzUsuńJa wielbię dwa Michały, zresztą, mam słabość do tego imienia :P
Świetny wywiad i jeszcze do tego te zdjęcia... ;D
OdpowiedzUsuńPowodzenia w nowym sezonie. Myślę, że Jastrzębie powalczy o wielkie cele!